Mężczyzna w szarej sukni i czarnym czepku na głowie siedział przy drewnianym, masywnym stole. Stół musiał być ciężki z blatem grubym na pół pnia, bo księga, która na nim leżała nie była mała. Opasłe tomisko szerokie było i wypełnione wypracowanymi, pożółkłymi i poplamionymi stronami, na które wystarczyło spojrzeć, żeby zrozumieć, że ich się nigdy okładkami nie zamyka i na półkę nie odkłada. Mężczyzna z brudnymi od ołówka palcami zaciśniętymi na nim w wiecznym skurczu, siedział na rzeźbionym krześle, z kolorowymi, lecz zgniecionymi od uciskającego je ciała poduszkami unoszącymi pisarza tak wysoko, aby mógł swobodnie, wisząc ponad księgą, przewracać jej karty.
– Następny! – powiedział mężczyzna przyglądając się drzwiom, a potem szczelinie pomiędzy drzwiami a framugą, a potem zalęknionej postaci, która przez szczelinę się przeciskała.
– Bliżej – poprosił mężczyzna i postać przysunęła się o krok.
– Jeszcze bliżej! – huknął pisarz i wysunął głowę do przodu. Postać podbiegła do stołu.
– Usta otworzyć – pisarz wydał komendę, lecz postać zajęczała, zapiszczała, ust jednak nie rozchyliła.
Pisarz pokręcił głową:
– Zawsze to samo – powiedział wyciągając ołówek w stronę drżącej postaci, która rozwarła usta szeroko, chociaż wbrew swojej woli, co widać było po pełnych sprzeciwu oczach. Pisarz, który stał już na poduszkach prawie, dotknął zaostrzonym grafitem języka postaci i zaczął wyciągać z ust nieszczęsnego człowieka szarą, cienką i ledwie widoczną nitkę, którą następnie nakręcał na ołówek wyrzekając mrukliwie:
– Nikt z was nie chce ich otwierać, nikt z was. I pewnie wszyscy myślicie to samo, prawda? – zawiesił ołówek przed oczami szarej, roztrzęsionej osoby i powtórzył – prawda? Myślałeś, że piekło to ogień piekielny, garnki i grabie? A piekło jest czymś zupełnie innym. W piekle nie masz prawa głosu, nie masz prawa do słów, bo piekło jest nieme. Dlatego ja muszę ci je wszystkie wydobyć z ciała.
Powiedziawszy to pisarz silnym ruchem zerwał nić. Postać otworzyła usta, lecz nie była w stanie nic powiedzieć. Cienka, czerwona strużka płynęła jej po brodzie. Mężczyzna z ołówkiem przewrócił karty księgi i zaczął zapisywać w niej odebrane potępionej duszy słowa.
– Następny! – krzyknął, gdy wpisał już ostatnie.