Królikarnia. Po lewej, na trawniku rzeźba Dunikowskiego. Sylwetki mężczyzny i kobiety wpasowane, prawie, że w siebie wtarte. Człowiek czuje się przy nich prawdziwie maleńki, bo one prawie równe są drzewom. I taki maleńki człowiek stoi właśnie przed rzeźbą. Stoi i patrzy na figurę, ogląda ją od pośladków poprzez plecy aż po wsparte o siebie głowy kochanków. Żeby popatrzeć starszy pan zadziera swoją. I znowu zjeżdża spojrzeniem w dół, w zagłębienie kręgosłupa. Scena jest wzruszająca, bo on, staruszek, wspiera się na kulach i nieświadomie powtarza gest wyrzeźbionej kobiety opartej na dłoniach mężczyzny. Scena symboliczna, może nawet za bardzo, bo zbyt oczywista, ale jednak trudno się od niej oderwać. Samotny starszy pan wciąż z podziwem przygląda się sylwetkom, ale też dziwnie nieswojo zaczyna się przy tym kręcić. Przytupuje niecierpliwie i nerwowo spogląda, ale już nie na rzeźbę a za nią, za krzew zielony, na starszą kobietę, która jak ulał pasuje do niego i właśnie opuszcza kwiecistą spódnicę, podczas, gdy on wciąż pełni dla niej wartę pod rzeźbą Dunikowskiego.
Zdjęcie pochodzi ze strony: polskaniezwykla.pl