Szanowna Pani!
Przychodzi Pani do mnie nocą i mówi, że boi się i głaszcze mnie pod brodą, i rozciąga mi ogon tuląc go w dłoniach. Płacze mi Pani w sierść i mówi, że świat nie jest sprawiedliwy, że Panią odrzuca, że Pani nie chce, że Pani nie przyjmuje, że świat wodą jest a Pani mlekiem i nie miesza się z nim Pani. Lecz gdy ja chcę trochę mleka językiem wychłeptać, gdy ja chcę świat zmienić, żeby równy był, bez granic i bez barier, gdy więc ja przychodzę do Pani nocą i ogon mój w Pani dłonie wkładam, wtedy Pani nie chce. Za szyję mnie łapie i za drzwi wyrzuca, wtedy mi Pani drzwiami ogon przycina. Wtedy ja jestem mlekiem a Pani wodą i zatapia mnie Pani zamiast na powierzchni swej unieść. Gdzież jest więc Pani sprawiedliwość?
Z głębi wora,
w którym sprawiedliwość języka nie macza.
Kot.